środa, 22 stycznia 2014

Kicia Kocia...

Dom cichy jak nigdy.Noc mroźna biaława ze szronem na pararapetach i cicho.A wczoraj głośno było. Pejoratywno pozyjatywnie i mądrze. Dziewczęta miały swoją Kicia Kucią Kulminację.
Chłopacy uwijali się przy szpeju animując,grając i dzwięki wydając.
Nie wiem jak wy ale mi wczoraj pasował taki układ.Fiński piec buchał żarem. Espresso wypełniało nam brzuchy i jeszcze tajlandzkie kadzidła zadymiały całość wonią egzotyczną.
Gość podobny do Gajosa,redaktor Polskiego Radyja dawał popisy ekwilybrystyki kiedy przedzierał się do nas z mikrofonem przez plątaninę kabli i statywów by zadać kilka pytań.
Przy stolikach obok jacyś ludzie,jeden z bluesem na starawej twarzy,drugi,przy sobie,z brytyjskim akcentem,chrupali czipsy i smiali się z siebie... Kolejny obrus zapełniał się pstrokaziną i każdy jak umiał kontemplował przestrzeń.
Przechodnie czasem zaglądali przez szyby ale nie wchodzi.Przystawali buchając parą,uśmiechnęli się i dreptali dalej śliskim trotuarem.
I muzyka i słowa i taniec nieśmiały przy kuchennych blatach.Tomisław rozprawiający jak Prezes Cechu Ślusarzy,o kluczach,których nie ma a być powinny,o kłódce czy koniecznie i jeszcze raz o kluczach.
Malutka siorbała kawę z wielkiego kubana grożąc wszystkim że ją wypije i jeszcze trzy takie do świtu spokojnie
Esz sie działo wczoraj u Fińczyków...
o Finskiej nut kilka...
https://soundcloud.com/krass-n-all/yaro
Pozdrawiam Krass.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz