wtorek, 29 lipca 2014

Blog Smog.

Blog jak smog.Truje i ćmi czadem nic nie świadomych czytaczy.A pisanie samo przychodzi i prosi się o czytanie.O tym co sie dzieje ostatnio strach pisać bo szykany i nieprawdy wykrzykują i piachem po oczach.Wszystkim nie dogodzisz,choć Fińska dla wszystkich :).
Pogoda dopisuje.Fikus trafił na zasłużone miejsce w oknie i zamilkł.Porządki i krzątanina  przed kolejnym,ostatnim dniem miesiąca,nikogo nie dziwi.Socjolog z psychologiem już sobie poszli więc wracamy do normalności.Superwizja skończona.
Salsa i Wieczór Poetycki przykuwają uwagę i kuszą ofertą. Pocztówki czekają na chętnych.
Reszta w planach.
Powstanie Pokoleń nabiera rumieńców.W piątek premiera i trema chwyta Fi artystów ale to norma więc nikt rąk nie załamuje tylko ćwiczy swoje kwestie.A widowisko będzie piękne choć nie łatwe ale czy Fi szła kiedykolwiek na ŁatwiznE?!
Krass.



niedziela, 20 lipca 2014

Lato.

Pani doktor a co pani mysli o maskach na twarzach separatystów?
Noo...hmm..tam wszyscy noszą maski,boją sie pokazywać twarze by nie narażać siebie i swoich rodzin na agresję.
Agresję przed kim,boją się kogo?Tego już się nie dowiedziałem bo musiałem wyjść ale z tego co wiem Sasza wyjaśniła co i jak.
Dzień był pogodny,wykład o Ukrainie zgromadził wiernych słuchaczy,Andrzej miał urodziny a lato roześmianą gębą wypełniało Fińską.
Taki dziwoląg.Pieniążek,miedziak,grosz,drobiazg,który prześladuje mnie od dzieciństwa.Jak znajdziesz chuchnij i schowaj na szczęście,powtarzali ojce.No to jak tak to tak.Jak znalazłem chowałem,wypełniając portfel miedzią licząc na cud rozmnożenia. W końcu ojce sie mylić nie mogli.A wczoraj patrze,leży wtopiony w asfalt i zerka na mnie.No to,mimo protestów kręgosłupa schylam się,a tu wrzawa,pisk i klaksonów festiwal.Matko boskoooo!!!
Co pan,ślepy?!Zjeżdżaj z ulicy!!Pod koła się pchasz?!
Pieniążek przeklęty wtopił się w asfalt na przejściu dla pieszych.Bywa.
Ani to mądre,ani korzystne a jednak zabobon prowadził mnie pod koła samochodów.Nigdy więcej,obiecałem sobie i szybciutko opróżniłem kuferek ze znajdami.
Wiara czyni cuda.Pod warunkiem że wierzy się rozsądnie.
To tak na marginesie a wracając do Fi to projekt Powstanie Warszawskie nabiera rumieńców,entuzjazm Finczyków nie słabnie mimo trudności,fikus zwany draceną ma się świetnie
a Andrzej kolejne urodziny będzie miał już w przyszłym roku :).
Pozdrawiam Krass :).
Dr.Aleksandra Sasza Łagowska


 PW.

wtorek, 15 lipca 2014

Fikuss

Haa.Siedzieliśmy dziś z Fikusem przed kawiarnią tuż po burzy ciesząc się powietrzem czystym od deszczu.Cicho,klientów jak na lekarstwo.
- Czemu świat jest taki brzydki? Pyta Fikus.
- Nie wiem - odpowiadam i dodaję -  ale gdyby był piękny,nie mielibyśmy na nim nic do roboty.
- No fakt - wzdycha i milczy przez resztę dnia.
Kwiaciarka prosi mnie o ogień i idzie dalej.W kawiarni radio podaje Ozzyego,pogoda jest cudna.
Wieczorem starzy bywalcy jak zwykle na kawę i gazete poczytać.E-papieros dymi czekoladowo,Gerard rozmawia z sąsiadką.Jest dobrze.
W głowie projekty jakieś.Tryptyk Fiński rozpisany na orkiestrę i Powstanie Warszawskie do którego chcę zaprosić przyjaciół by pokłonić się ostatnim polskim bohaterom.
Fikus milczy,ja rozmyślam parząc kolejny dzbanek kawy.Jasiek z Wyborczą szuka sobie miejsca by przysiąść.Tomisław w pastelowym i kapitan Wąs dopełniają krajobrazu.
Ostatnio oglądałem Transcendencje i deja vu mnie nie opuszcza.Już kiedyś zadawałem sobie takie pytania,czy lepiej być szczęśliwym,czy znać prawdę,żyć w prawdzie czy w szczęściu? Wiem że to pytania na poziomie sprzedawcy spinaczy z Tomeksu ale co poradze? Siedzą w głowie.
Słucham How Destroy Angel,pani śpiewa że czasami coś tam coś tam a przed oczami projekt PW który chciałbym zrobić jako zamknięcie pewnego etapu Fi.
Krass
 Fikus-fikus wierzbolistny (Ficus binnendijkii)- bardzo oryginalny, ale duży i rozłożysty krzew. Osiąga ok. 2-3 m. wys. i 1,5-2 m. szer. Jego liście są podobne do liści wierzby: długie (ok. 20 cm.) i wąskie. Wyrastają gęsto na pędach, tworząc bujną, zieloną masę.
(e-ogródek.pl)

piątek, 27 czerwca 2014

Działo się...

Pies przyszedł z K.Na film o inicjatywach społecznych w Stambule.Przysiadł na zadzie i zapatrzył się w ekran. Po projekcji nie komentując ziewnął i wyszedł. My zostaliśmy bo dyskusja o podobieństwach i różnicach się zaczęła. Szczupły pan z dredami i autorka filmu przerzucali się wspomnieniami z Turcji a nasz kustosz Kapitan Wąs uzupełniał całość własnym komentarzem.
Działo się.
O dno puszki zadźwięczało kolejne pięć dych więc w sumie do tysiąca brakuje nam już tylko jakieś pięć stów :).
Dzisiaj Control,więc wpadajcie tłumnie i bądźcie hojni bo termin się zbliża.
Krass.


środa, 25 czerwca 2014

Jak tak,to tak...

Obok parasola czerwonego pojawił się niebieski.Zaprzyjaźniły się i swiecą nam (jesteśmy wdzięczni). Nowy Jork z Paryżem przeglądają prasę i deszcz zaczął siąpić.
Wspaniale!
Dawno nas nie było na blogu bo a to a to tamto i nie ma o czym gadać.Obiecuję że od teraz wracamy i cyklicznie wyklikiwać bedziemy dziwolągi.
Wczoraj Opera Finska z brawurową rolą Y zdominowała dzień,tuż po niej porządki zarządziła M i co było robić?! Jak tak to tak!!!
Po wstępie pogodnym powrót do faktów. Oficjalnie jesteśmy dla Was do niedzieli. Jak zwykle,kasa. Tym razem jest ciężej niż zwykle,mamy co prawda trzy i pół stówy ale do tysiąca,który musimy wpłacić w poniedziałek jeszcze sporo brakuje :/. Nic to będzie dobrze. Z nami czy bez nas,świat się nie konczy,a póki co zapraszamy.Po kolei:
- środa  - Film o Stambule 18.30
- piątek - Film Control   19.00
- sobota - ostatni koncert KRASS 20.00
- niedziela - wieczór poetycki 18.00
                  - ostatnie Orkiestra Fińska 20.00
ZAPRASZAMY!!!
Krass


niedziela, 23 lutego 2014

"Zaroiło się w sadach od tęcz i zawieruch..."

Co zobaczyłam wieczorem wczorajszem wchodząc do Fińskiej? Ludzi obrazy... Zgraję kolorowych stworzeń, każde z innej bajki, malujących po obrusach, twarzach i wspaniale poprzebieranych, jak w domu : ) jak u mamy. Wyłaniająca się Andromeda przedstawiła mi, że oto przyjechała do nas młoda wycieczka plastyczna z Warszawy : ) Po wstępnym rekonesansie w planie pierwszym, z tła kolorów tapetowcyh obrusów ściennych wyłoniła się klasa syntezatorowa w pełni swej lekcji, której właściwie specjalnie też nie trzeba było szukać, bo grała głośno i pięknie! : ) Każdy student pilnie, w tym samym momencie wydawał dźwięk ze swojego syntezatora pod czujnym okiem naszego Nauczyciela Chaosu i Improwizacji, w którgo rolę wzorowo wcielał się Jaro podczas swojego sobotniego dyżuru : ) Uczący się niech również nie pozostaną bezimienni, w lekcji uczestniczyli: Andromeda, Marek, Jeż Tęczowy, Gerard oraz Janusz. Idąc w stronę herbaty gdzieś spod blatu niespodziewanie wyłonili się Darek z Agatą. Opowiedzieli o swych mieszanych uczuciach w związku z wizytą w muzeum, a ja zabrałam się do gotowania, bo rozmowa nie kleiła się z powodu zbyt słabego natężenia naszych głosów w porównaniu z dźwiękami lekcji, i słusznie, bo muzyki zagłuszać się nie powinno. Tymaczasem grupa naszych malowniczych gości poszła coś zjeść i w wyniku czego wróciła zaopatrzona w zupki... zupki jakie? Chyba fińskie... Trochę więc się posilili, każdy zajmował się czym tam chciał, ci którzy nie wiedzieli czym, po prostu odbijali się czy pochłanialiśmy jako te fale, czyli jak zwykle. Pośród wszystkich stałych i niestałych bywalców zobaczyłam i naszego Grześka, który wrócił po długiej nieobceności, i bardzo faktem tym radosna, naparzyłam bawarki i tak sobie ją za stołem popijaliśmy. A w planie na wieczór ten sam, przewidziana była jeszcze jedna przygoda, mianowicie, miała nią być... Fińska Orkiestra : ) W ramach przygotowań na stole zaczęły się rozkładać małe instrumenty akustyczne, a młodzież zrobiła z nich koncert. A ci, którzy nie koncertowali, oczekiwali dyrygenta, naszej nauczycielki Harmonii i Ładu - Angleliki : ) Aż przyszła : ) Przyszła i wtedy dopiero się zaczęło! Przyszła i wszystkich nauczyła. Wszyscy nauczeni akordów i wersów piosenki śpiewali i grali wspólnie i wesoło : )


 Henri Matisse "Muzyka"



To mówiłam ja la la la 


piątek, 21 lutego 2014

trochę cukru trochę żurawiny.

W Fińskiej dziś z imbryka pestki z dyni. A teraz z domu serwuję relację z dyżurności krasnalskiej. Uczynny jest to chłopak, wszystkim damom dziś samodzielnie parzył herbatę, co niektórym nawet z mlekiem, taki już jest, niewyparzony... ; ) Jeden przychodzi cały na niebiesko i choć rękawy właściwie za długie ma, to mu nawet z tym lepiej, drugi cały na czerwono na przykład i rękawy ma w rozmiarze, co go mierzi. To rzecz o swetrach, a właściwie może być też o tym po co mężczyznom ich własne sutki? Jeśli ktoś chciałby się czepiać. Po co zamalowywać cały obrus pastelami? Jeśli ktoś nie wiedziałby po co... powinien wziąć do ręki kolor i spróbować się z nim zmierzyć : ) Dlaczego warto w sposób piękny i dbały zwracać uwagę na coś? komuś? na drugiego? na siebie. Nie ograniczając... wyczuwać granice. Nie obmurowywać... pojmować w lot i w lot wprawiać... Fińska orkiestra gra codziennie : )



coraz kolorowsze piosenki ( ;




violala

"Jestem oposem" = Pacek i słuchacze. A to fristajl opisowo-oposowy - inspirowany ; )





Był sobie koncert wczoraj w Cafe. Melorecytował nam Pacek. Pacek tak wiele wczoraj powiedział, my tak wiele na nowym obrusie namalowaliśmy, chyba zamalowaliśmy prawie cały... Co nam słowa jego obiecały... Rychłe wyście z mroku i radość o poranku : ) Po szklance kawy, herbaty i rumianku. Trzy wiersze od lewej, cztery przerysowane, już rozbielam śmietanką z proszku, no i co z tego. Doszedłem do tego... nie, doszedłem do wniosku, że szczęście dziś kupię sobie w kiosku. Na szczęście będą mi się bajki krajały, przegadam to, a po co niby ta puenta? Myślisz, że bez sensu tutaj się pałętam? Lelum polelum,? bałałajka, ukulele, nie! O tym będzie w niedziele! Jak źle napisane cv, nie w tym formacie, słowa lecą po suficie, przewracają się po chacie, wskakują wam na głowy. Jestem tu do końca, nie do połowy. Ja się nad tym nie zastanawiam, przychodzę tu z tym i z tym was zostawiam? Tak jak wy! Tu przychodzicie. O świcie wrócę! wrócę jutro, ubiorę się w skafander. Nie! ubiorę się w futro! Nie, BO TU JEST PRZECIEŻ CIEPŁO! Bo tu jest kosmicznie, będę latał, latał nieharmonicznie!

VIO!

czwartek, 20 lutego 2014

Dokument z podpisem

Ostatnio jakoś daleko mi było do klikania więc nie klikałem a nazbierało się myśli trochę i faktów,które kłują autentyzmem.Ciepło sie zrobiło ,ludziska zrzucili ciężkie kapoty i na letniaka się lansować zaczęli.Rudobrody Pacek w gaciach do pół łydki krótkich gra na nosie lutemu i śmieje się z zimna.Był nawet wczoraj ze swym benefisem fristajlowym i kleił słowa jak to Pacek..
E no! I sprzętów nam przybywa.Ostatnio wyczytałem ogłoszenie carskie (bom jeszcze naocznie nie stwierdził) że dwa nowe bezpieczniki dołożył by czajnik grzał na jednym a radio oddzielnie,na drugim.Mądrego mamy cara.Klikał coś dzisiaj na tableciku ale audiencji udzielil więc we wtorek wesprze mnie sprzętem gdy baśń będę bajał ze Świstakiem i Bajdurą.
Co nam jeszcze przybyło? Ha!!! Prosto z wietrzenia magazynów NASA ktoś dostarczył odkrytą ciężarówką wielką pakę,powiedział tylko że to niespodzianka i zniknął.Niespodzianką była kuchenka mikrofalowa o pojemności dorosłego mężczyzny w kepi i waciaku! Jest olbrzymia i złowieszcza.Zerka na nas z kuchennego blatu i szydzi datą produkcji (1968). A pro po,może ktoś chce używaną ale prawie nie zniszczoną mikrofalę?
Chętnie odstąpimy bo na zebraniu podjęliśmy uchwałę o jej dożywotnim nie używaniu.
Uchwały komisyjnie nie podpisaliśmy bo dokument z podpisem byłby nie ważny.
I tak to się dzieje w Fi.
Pozdrawiam gorąco,KRASS.

niedziela, 9 lutego 2014

Czy konie mnie słyszą?!

Dzieją się dziwy.Za dnia wiosna a nocą zima sroga.Nie wiadomo co i po co tak ale nie ma co wbijać się w bezradność.Dojechaliśmy biedną planetę chciwością i pychą zdobywców to teraz mamy anomalie pogodowe.
Wychodzę wczoraj przed Fi a tam,na Lwowskiej dwa tarpany stoją ( to takie konie tylko że mniejsze).Tulą się do siebie i gawędzą po cichu.Podchodzę więc ostrożnie  a kiedy jestem o krok od nich,rozmowa milknie.
- Co słychać konie? Pytam nonszalancko podciągając portki,które tego wieczora złośliwie leciały mi z tyłka.Cisza.Jeden ,ten bliżej ściany odwrócił głowę jak by ze wstydem i prychnął.Drugi uniósł łeb i puszczając chrapami obłoki pary obciął mnie bezczelnie od góry do dołu okiem bystrym i mówi,
- Po pierwsze nie jesteśmy konie tylko tarpany,a po drugie g... cię obchodzi co słychać.
Zamurowało mnie na chwilę bo nigdy nie spotkałem tak aroganckiego tarpana ale po chwili odzyskałem równowagę i odpaliłem siląc się na spokój.
-  Ok...
Obróciłem się na pięcie i wróciłem do Fi ignorując zaczepne szuranie kopytem i prychanie śliną na moje plecy.Nie było o czym mówić,chamstwo i tyle.Usiadłem przy stole i zapuściłem brodę.
Jaro z entuzjazmem prowadził kolejną lekcję syntezatorową tłumacząc rumianym słuchaczom czym jest LFO,pitch,VCO 1 i CUT OFF a kiedy dostrzegł cień zrozumienia na ich twarzach zaczął grać na maleńkich Korgach potupując wesoło.
I tak upływał wieczór kolejny w gwarnej atmosferze bo goście dopisali i licznie rożsiedli się gdzie kto mógł.Koza rozgrzana bryketem wypełniała Fi ciepełkiem,woda na herbatę wrzała a konie (tarpany) zerkały przez okno i co chwila wybuchały śmiechem komentując naszą niezdarność.
POzdrawiam KRASS
AKURAT & KRASS

sobota, 1 lutego 2014

Leonowo

Tak nie wiele trzeba.Zebrać ludzi potencjał załądować do magazynka i strzelać światłem.Ostatnio na Uwaga Bezdomni wraz z Muzykoterapią w Kawiarni Naukowej oddaliśmy się filantropii dając z siebie wszystko by Leon miał czym oddychać.Muzyka,dźwięki z trąb i patyczków,światłocienie przedzierające się przez Wi i Ró.
Przestrzeń Pisania z gościnnym Di występem wariował na temat Różewicza.Spokoje,z bitem ambientowym Tocho podsycał płomień melodeklamacją i krzykiem wydartym maszynom.
Jesteśmy.                                                                                                                                                  Po raz pierwszy po za Fi oddajemy głos na wolność i walkę z mentalną biedą.Przyjaźń z utracjuszami tego świata przyniosło osiem stówek na respirator dla Le.Gdyby potrzeba była większa było by więcej i śmielej podeszlibyśmy do tematu.Ważne by precyzyjnie określane potrzeby spełniać.
Nic na wyrost bo później nie wiadomo co zrobić z tym co zostanie.
Jest dobrze.
Liquid Stranger na słuchawkach i wiosna na Brzegach.Jak nic idzie wiosenność i jeszcze fota zamyślona przez Wi pyknięta.
krass - what is ugly?
Pozdrawiam Krass.

piątek, 24 stycznia 2014

Medialny brykiet

Czasem, nie ma go zbyt wiele ale starcza go na to by wypadło jakieś czasem,zastanawiam się co wyniknie z medialnego szumu?Jaka korzyść czy nie korzyść dla Fi? Po każdym incydencie TVN,Wyborcza,Teleekspress czy lokalne radio,rosną nam ambicje,poklepujemy się po plecach mądrze przymykając oko i wmawiamy sobie że jest git i szafa gra!
Puszka na datki pusta od miesięcy mimo że lajków na fanpejdżu przybywa. Każdy nowy gość rozpływa się w zachwytach a szczękę opadłą ze zdumienie musimy mu podnosić.
- Ale heca!
- Ale draka! No czad,po prostu niewiarygodne!!!
A z czego żyjecie,a kto wam płaci,a ile czynsz a herbata i kawa skąd?No to odpowiadamy cierpliwie że z tego co dostaniemy od was lub wygramy w jakimś konkursie.
Pewnie!Jasne! Najłatwiej sformalizować się w fundację lub inny lipny twór i drzeć kasę od miasta od Unii i jeszcze z dupy jak się akurat jakaś przyplącze. A to nie tak! Fi przestanie istnieć z chwilą formalnej legalizacji. Cud jej istnienia polega na sile frików którzy ją tworzą dając siebie bez reszty i za darmoche.
Elegancko,jak mawiał poeta. Pewnie że tak!
Chciałem tylko powiedzieć że medialny szum tyleż pomaga co i szkodzi Fi.Proporcję są mniej więcej równe.
Czasami zastanówcie się wpadając do nas ogrzać się przy kozie i wrzućcie do puszki parę złotych,będzie na brykiet.
Pozdrawiam Krass.
https://soundcloud.com/krass-n-all


środa, 22 stycznia 2014

Kicia Kocia...

Dom cichy jak nigdy.Noc mroźna biaława ze szronem na pararapetach i cicho.A wczoraj głośno było. Pejoratywno pozyjatywnie i mądrze. Dziewczęta miały swoją Kicia Kucią Kulminację.
Chłopacy uwijali się przy szpeju animując,grając i dzwięki wydając.
Nie wiem jak wy ale mi wczoraj pasował taki układ.Fiński piec buchał żarem. Espresso wypełniało nam brzuchy i jeszcze tajlandzkie kadzidła zadymiały całość wonią egzotyczną.
Gość podobny do Gajosa,redaktor Polskiego Radyja dawał popisy ekwilybrystyki kiedy przedzierał się do nas z mikrofonem przez plątaninę kabli i statywów by zadać kilka pytań.
Przy stolikach obok jacyś ludzie,jeden z bluesem na starawej twarzy,drugi,przy sobie,z brytyjskim akcentem,chrupali czipsy i smiali się z siebie... Kolejny obrus zapełniał się pstrokaziną i każdy jak umiał kontemplował przestrzeń.
Przechodnie czasem zaglądali przez szyby ale nie wchodzi.Przystawali buchając parą,uśmiechnęli się i dreptali dalej śliskim trotuarem.
I muzyka i słowa i taniec nieśmiały przy kuchennych blatach.Tomisław rozprawiający jak Prezes Cechu Ślusarzy,o kluczach,których nie ma a być powinny,o kłódce czy koniecznie i jeszcze raz o kluczach.
Malutka siorbała kawę z wielkiego kubana grożąc wszystkim że ją wypije i jeszcze trzy takie do świtu spokojnie
Esz sie działo wczoraj u Fińczyków...
o Finskiej nut kilka...
https://soundcloud.com/krass-n-all/yaro
Pozdrawiam Krass.




niedziela, 19 stycznia 2014

Obwiednie i Oscylatory

Sam nie wiem jak to jest?Dziwoląg poranny.Szybka kawa i rzut oka na pulpit czy coś nowego się zadziało kiedy spałem.U Fińczyków ostatnie espresso było tak mocne że zębów od tygodnia nie mogę domyć.Doskonała kafetieta i wyborna kawa coś jak w kafejce pod Duomo tylko że na Podgórzu :).
Kolejne już warsztaty syntezatorowe kipiały od nowych pojęć.Obwiednie,oscylatory,LFO.Sporo angielskich gifów,o których wcześniej nie słyszałem choć od 20 lat piszę muzykę na tych maszynkach :). Ha ha ha,ot teoria i fizyka dźwięku,mnóstwo inżynierii techniki a wogóle o kompozycji i sztuce.Nie bawimy się w melodie,mamy w nosie muzykę!
Brawo!
Sala pełna i wszyscy w skupieniu śledzili wykład Jaro od czasu do czasu pytając nieśmiało o to czy tamto.Najbardziej jednak utkwiła mi w pamięci definicja syntezatora.Jedna z uczestniczek tak  wytłumaczyła koledze  co to jest : Syntezator to to czarne puedełeczko przed tobą.Hmm..
Genialne.
Fińska.
Za chwilę południe.Zbieram się więc do niedzielnego wypoczynu i kończę na dziś.
Pozdrawiam Krass.


środa, 15 stycznia 2014

Remonty, unowocześnienia i trochę przypomnienia

Dziś Magda powiedziała, że w Fińskiej znów jest ten sam klimat, co na początku. A co było na początku?
 Na początku był samowar i puste ściany, a w nich Michał. Ale nie sam. Już od początku, od pierwszego dnia Michał rzadko bywał sam. Przychodzili do niego ludzie, a on okazywał im sympatię i zainteresowanie. Więc wracali. I dobrze czuli się w tych czterech nierównych ścianach, z tym samowarem, a potem i ekspresem. Pomalowali mu je tak jak chcieli, od serca, sprejem. Michał częstował herbatą albo kawą, bo twierdził że to rewolucja. Miał rację – okazało się że nikt jeszcze nigdy nie widział kawiarni w której częstuje się ciepłymi napojami tak o, a nie dla pieniędzy. Z tego szoku niektórzy uciekali, a inni zostawali. Przychodzili codziennie wspierać i obserwować jak nakręca się spirala bezinteresowności. Po dwóch tygodniach Michałowi skończyły się pieniądze na tą zabawę, zaczęło się poważne życie. I co? I ludzie uświadomili sobie, że prawdziwe i poważne życie toczy się właśnie w Fińskiej. No to taka właśnie rewolucja.

Po ponad pół roku istnienia tego miejsca siedzimy sobie właśnie w Fińskiej i robimy remonty, unowocześnienia i udogodnienia. Wbrew przewidywaniom poważnych ludzi, nadal jakoś znajdują się fundusze na częstowanie ludzi ciepłymi napojami. Są też pieniądze na ciepło, czynsz, a nawet na zlew. Resztę potrzebnych rzeczy przynoszą goście, którzy odwdzięczają się w ten sposób za kawę, a może raczej za coś zupełnie innego, ale tego nie ubiera w słowa, bo jest nieuchwytne, choć każdy wie że najistotniejsze.

Dzień jako co dzień ale bardziej zapracowany, bo remonty i unowocześnienia. Wczoraj było przemeblowywanie, a dziś dekorowanie. Zakryliśmy obrusami posprejowane ściany, które wczoraj jakoś tak powyłaziły na widok publiczny i wołały o zmianę. Tak, tak, obrusami, tymi na których goście malują różne rzeczy podczas rozmowy przy stole. Obrusy były zamalowywane i zbierane od początku, a teraz w końcu zawisły i zdobią ściany. Zrobiło się jak dawniej, bo więcej miejsca i tak przestrzenniej dzięki tym tapetom. No i przypominają o tym rysowaniu, które tak już się jakoś na dobre przyjęło w Fińskiej i stworzył się rytuał  - siedzimy, pijemy herbatę i rozmawiamy, malując po obrusie. Wtedy rozmowa łatwiej idzie, rysowanie pomaga skupić myśli i rozluźnić atmosferę, no i pomaga coś zrobić z rękami i oczami jak się nie wie co. Różne są te malunki, ale to nie o to chodzi żeby ładnie namalować. Może być byle co namalowane, to tylko obrus, nikt się tym nie przejmuje, przecież obrusy to nie dzieła sztuki. Tak sobie ludzie myślą rysując, bo nie zdają sobie sprawy przecież, że potem, po paru miesiącach, te obrusy będą symbolizować ogromne ilości czasu, rozmów, ludzi i zdarzeń jakie tu zaszły i wreszcie zawisną na ścianach, coś jak obrazo-kroniki.

Na koniec Kacper przykleił do sufitu zasłonkę od okna. Tak zupełnie bez sensu i logiki, ale się jakoś trzyma. Takie rzeczy się zdarzają.


agg

wtorek, 14 stycznia 2014

Hah ha ! Fińska Cafe . Cafe Fińska !

No i proszę! Tu był remont! Wszystko się podoba! Jest wspaniale! "Wspaniale, że jesteś!" Cafe Fińsko! Jest pięknie i jest najpiękniejszym zaszczytem i obowiązkiem! Tak się cieszyć! Pokazać jak dziś nie posprzątane po dyżurze!

Był dziś Jaro i Krasnal najpierwsi najlepsi remonterzy! Odwrócili piec, żeby mógł ogrzać całą zziębniętą Polskę! Zawiesili karnisze! Teraz w każdym oknie jest po dwie zasłonki aż strach! Ciepła woda w kranie zrobiona! Leci! Płytkami obłożone! Wszystko, można przyjść, i zobaczyć! Wieszak na klucz do naszej ekskluzywnej toalety nad pstryczkiem od światła po prawej stronie - z perspektywy znajdującego się w środku. Są nowe półki! Są nowe ściółki! Będzie ekspres do kawy i zaparzacz herbaty! Odbyło się dziś gruntowne superlogiczne przemeblowanie! Improwizowane! I zmyślnie i żeśko opracowane przez Wioletę i wszystkich innych, którzy podobne mieli przemyślenia oraz doświadczenie w przestawialnictwie! Wspaniałe mamy blaty, najwspanialsze! Jest domowiej, cieplej i słoneczniej niż na całym świecie! Kanapa przestawiona! Ława wyrzucona! Tak swoim zdecydowanym głosem zagłosował Krasnal! Piekło zawarte niebo otwarte! Stoły zestawione wszystkie do kupy na śroku! Każdy innej wysokości! Jak wspaniale! Ile przestrzeni! Nikt do nikogo tyłkiem, nikt dla nikogo wilkiem! Ekran do wyświetlania filmów - piękny! Profesjonalny! Pomoże nam wyświetlić superjakości i najnowsze technologie! Pomagał Jarowi zawieszać Krzysztof! Na początku było krzywo, ale się naprawiło! I jest prosto! Jakie to wspaniałe! Pomagała Magda! Zabrała ławę i kurze starła i regał dźwignęła! i układała i poszła, bo była spóźniona! Pomagał pewien kolega! odkurzał! Najpierw wylała mu się zupa, później wdepł w afisz, później wybuchł mu odkurzacz! A później Jaro z Tadeuszem naprawiali! Ściany jeszcze są jakie są, bo jest jak jest, ale będzie się robić galeria obrusowa! Ha ha! Zakomponuje ją jutro Agata! Był Marek, przestawił szybę w kąt, którą Magda później przestawiła za łóżko! Był i Andrzej, zgadł skąd te zmiany! Była i Asia! Naparzyła wszystkim herbaty z cytryną, z cukrem i zamieszaniem! Dominika przyszła i była uśmiechnięta! I Diana pięknie wszystkich powitała! I położyła się na kanapie! Tomek wpadł! Zepsuła mu się pralka co tu robić! Wyniósł biurko! Nie było ani jednego nowego gościa! Bali się wejść, tak się zabarykadowaliśmy! Ale przyjdą jutro! Na koniec przyszła Angela i jeszcze zagrał Świetlicki!
https://www.youtube.com/watch?v=TxSvZhoxffQ : ) Angela przyszła i przywróciłyśmy się... swoim domom na piechotę...