niedziela, 23 lutego 2014

"Zaroiło się w sadach od tęcz i zawieruch..."

Co zobaczyłam wieczorem wczorajszem wchodząc do Fińskiej? Ludzi obrazy... Zgraję kolorowych stworzeń, każde z innej bajki, malujących po obrusach, twarzach i wspaniale poprzebieranych, jak w domu : ) jak u mamy. Wyłaniająca się Andromeda przedstawiła mi, że oto przyjechała do nas młoda wycieczka plastyczna z Warszawy : ) Po wstępnym rekonesansie w planie pierwszym, z tła kolorów tapetowcyh obrusów ściennych wyłoniła się klasa syntezatorowa w pełni swej lekcji, której właściwie specjalnie też nie trzeba było szukać, bo grała głośno i pięknie! : ) Każdy student pilnie, w tym samym momencie wydawał dźwięk ze swojego syntezatora pod czujnym okiem naszego Nauczyciela Chaosu i Improwizacji, w którgo rolę wzorowo wcielał się Jaro podczas swojego sobotniego dyżuru : ) Uczący się niech również nie pozostaną bezimienni, w lekcji uczestniczyli: Andromeda, Marek, Jeż Tęczowy, Gerard oraz Janusz. Idąc w stronę herbaty gdzieś spod blatu niespodziewanie wyłonili się Darek z Agatą. Opowiedzieli o swych mieszanych uczuciach w związku z wizytą w muzeum, a ja zabrałam się do gotowania, bo rozmowa nie kleiła się z powodu zbyt słabego natężenia naszych głosów w porównaniu z dźwiękami lekcji, i słusznie, bo muzyki zagłuszać się nie powinno. Tymaczasem grupa naszych malowniczych gości poszła coś zjeść i w wyniku czego wróciła zaopatrzona w zupki... zupki jakie? Chyba fińskie... Trochę więc się posilili, każdy zajmował się czym tam chciał, ci którzy nie wiedzieli czym, po prostu odbijali się czy pochłanialiśmy jako te fale, czyli jak zwykle. Pośród wszystkich stałych i niestałych bywalców zobaczyłam i naszego Grześka, który wrócił po długiej nieobceności, i bardzo faktem tym radosna, naparzyłam bawarki i tak sobie ją za stołem popijaliśmy. A w planie na wieczór ten sam, przewidziana była jeszcze jedna przygoda, mianowicie, miała nią być... Fińska Orkiestra : ) W ramach przygotowań na stole zaczęły się rozkładać małe instrumenty akustyczne, a młodzież zrobiła z nich koncert. A ci, którzy nie koncertowali, oczekiwali dyrygenta, naszej nauczycielki Harmonii i Ładu - Angleliki : ) Aż przyszła : ) Przyszła i wtedy dopiero się zaczęło! Przyszła i wszystkich nauczyła. Wszyscy nauczeni akordów i wersów piosenki śpiewali i grali wspólnie i wesoło : )


 Henri Matisse "Muzyka"



To mówiłam ja la la la 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz